Wielka prośba, czyli autopromocja

Wiem, że bardzo zaniedbałem tego bloga i jest on niemal martwy. Nie chcę się teraz tłumaczyć tym, że studia, ze sesja, że brak czasu. Zdaję sobie sprawę, że największym powodem jest tylko i wyłącznie lenistwo i może trochę brak organizacji, ale koniec tego.  Od kilka dni dość mocno zaangażowałem się, tyle że nie w tego bloga… a innego. W związku z tym chciałbym przedstawić Wam nowy projekt i zachęcić do dodania kolejnej pozycji w swoich czytnikach RSS. Zapraszam!

Gibraltar - dom wielu małp...
http://www.flickr.com/photos/luciphoto/

Marzena i ich spełnianie

Kiedy ponad dwa lata temu zakładałem tego bloga, moim zamysłem było dokumentowanie swojej drogi do spełniania marzeń. Do dziś po prawej stronie widzimy „Misję i cele bloga”, które w skrócie przekazują, co miałem (i mam) na myśli.

To, w jaki sposób zabierałem się za te marzenia, wyglądało różnie. Na początku było to podejście stricte finansowe – chęć bogacenia się, poznawania gry na giełdzie, instrumentów finansowych, różnych strategii i sposobów inwestycji. W miarę rozwoju bloga, rozwijałem się i ja. Poznawałem nowe zagadnienia, czytałem jak żyją inni ludzie. Powoli zaczynałem interesować się czymś, co dziś bym nazwał lifestyle design’em. Nie interesowało mnie już bogactwo samo w sobie, ale jak mogę osiągnąć to, na co mam ochotę, o czym marzę, co sprawi, że będę mógł powiedzieć, że moje życie jest piękne. Pomijam fakt, że w międzyczasie mój blog podupadał, ożywał i znów podupadał, ale w trakcie tych wzlotów i upadków robiłem inne rzeczy.

Jedną z nich jest zaangażowanie się w projekt, którego celem jest dotrzeć na Gibraltar. Na czym to polega w skrócie? Grupa kilku przyjaciół, stary Volkswagen Transporter T7 rocznik 87′ i marzenia.

Każdy z nas kocha podróże. Może niektórzy z Was pamiętają, jak jakiś czas temu pisałem o mojej ubiegłorocznej wyprawie autostopem z Paryża do Barcelony. Było to tak wspaniałe przeżycie, że i w tym roku zdecydowałem się zrobić coś nietypowego.

Korzyści

Muszę szczerze przyznać, że kiedy dostałem propozycję dołączenia do ekipy, nie od razu się zgodziłem. Tak jak pisałem jakiś czas temu, zamierzałem podjąć w wakacje jakąś pracę. Dlatego też początkowo odmówiłem. Jednak kiedy rok akademicki zbliżał się do końca, ja miałem trochę mokro w gaciach z powodu egzaminów i za bardzo do szukania pracy się nie przykładałem, powoli zaczynałem dostrzegać że całe te moje praktyki mogą mieć marne szanse. Dopowiedziałem sobie jeszcze, że przecież właściwie nie chcę pracować na etacie, więc czy by na nowo nie spróbować swoich sił w dochodzie pasywnym.

Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Zdecydowałem, że jadę. Całe to przedsięwzięcie z mojej strony traktuję jako inwestycję. Inwestycję w siebie i być może w pewnego rodzaju biznes. Za sam szablon na bloga zabuliłem ponad 300 zł, więc motywacja od razu skoczyła.

Jako że podnieca mnie marketing internetowy, dochód pasywny, prowadzenie biznesu – wszystko będę starał się zaimplementować w tym projekcie. Grupa już wcześniej znalazła lokalnych patronów medialnych, było napisane o nich (teraz mogę powiedzieć „o nas”) w lokalnej gazecie, także jest nawet czym się pochwalić. Szukamy też sponsorów, dlatego nawet jeśli nikogo nie znajdziemy, potraktuję to jako kurs w relacji przedsiębiorca – klient. 🙂

Plany

Plany są takie, że właściwie ścisłych planów nie ma. Jest ogólny zamysł, tego, co zamierzamy zrobić, a mianowicie – dojechać na Gibraltar. Nie wiem, czy to się uda. Możliwe, że ten rzęch nie dojedzie nawet do Hiszpanii, możliwe, że nas po drodze okradną, wszystko jest możliwe. Jednak jesli nie spróbujemy, na pewno się nie dowiemy. A nawet jeśli nie uda nam się tam dotrzeć, na pewno będzie co wspominać i opowiadać wnukom.

Zamierzamy pozwiedzać południowe wybrzeże Francji i nie tylko, pozachwycać się Hiszpanią i być może nacieszyć  Portugalią. Być może uda nam się zjeść oryginalną pizzę we Włoszech. A być może nic z tych rzeczy nam się nie uda. Jeśli jednak chcecie się dowiedzieć, jak to wszystko wypali zapraszam na…

ReBusem.pl

BADUM TSS!

Tak, to jest nasz blog. Do dnia wyjazdu (okolice 1. sierpnia), będę tam zamieszczał sprawozdania z naszych przygotowań – remont fury, planowana trasa, ekwipunek, miejsca warte zobaczenia i „różne takie takie”. Później będzie relacja na bieżąco z podróży. Jak się da – codziennie, jak nie to rzadziej. Gorąco (jak słoneczna Hiszpania) proszę Was o zasubskrybowanie tegoż bloga i komentowanie wpisów. Pomóżcie mi to jakoś rozkręcić. Wiecie, że jak mam motywację w postaci aktywnych czytelników, potrafię coś w miarę interesującego skrobnąć (mam nadzieję, że nie przesadziłem z wazeliną 😛 ). Jeśli moja ekipa zobaczy, jak bardzo potrafią zaangażować się czytelnicy, sami też na pewno będą chcieli się odwdzięczyć. A wtedy posty, zdjęcia, filmy, cuda niewidy – co tylko chcecie!

Trochę żebrania

I jeszcze jedna rzecz. Taki wyjazd kosztuje. Oczywiście, jesteśmy przygotowani pokryć w razie czego całe koszta podróży z własnej kieszeni, jednak wtedy po powrocie, będziemy najzwyczajniej spłukani (części budżetu przeznaczonego na moją przyszłość nie dotykam – taki nawyk po prowadzeniu bloga finansowego i czytaniu takowych 😉 ). Z tego powodu bardzo proszę Was o pomoc. Tutaj każdy może wpłacić złotówkę lub dwie (i więcej). Każdy gest się liczy. Wiem, że kwota, którą chcemy osiągnąć, może być dość optymistyczna. Gdybym ja to teraz zakładał, ustaliłbym pewnie jakieś 2000 zł. Niestety, projekt ten został stworzony jeszcze zanim dołączyłem do ekipy, a w trakcie nie można go edytować. Jeszcze raz – nawet złotówka nas ucieszy. A pamiętajcie, że w razie nieuzbierania całej kwoty, hajs do Was wraca. 😉

Cóż więcej mogę powiedzieć. Tym blogiem przez wakacje nie będę się raczej zajmował, całą swoją energię rzucam teraz na Re:Busa. Mam nadzieję, że choć część z Was stanie się stałymi czytelnikami mojego nowego bloga i od czasu do czasu powie motywujące słowo.

Na mnie czas. Muszę zająć się marketingiem. 😉

Adios!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *