Wolne 1000 zł, brak pomysłów i chwila zwątpienia

Dzisiejszy wpis może nieco bardziej osobisty. Tydzień temu pisałem o zgromadzeniu docelowej kwoty 1000 zł i chęci rozkręcenia jakichś przychodów (już nie tylko zysków). Dziś wspomniany tysiak dalej leży spokojnie na koncie. Ta gotówka jednak parzy mnie w ręce i koniecznie chcę z nią coś zrobić. Inaczej najprawdopodobniej zniknie (ach, ten nowy iPhone 4…). Z powodu tej stagnacji zwątpiłem też nieco w tego bloga. Brak pomysłów na inwestycje = brak materiału na wpisy. Szczerze mówiąc, myślałem nawet o sprzedaży mojego dzieła.

http://www.flickr.com/photos/refractedmoments/

Zakup zarabiającego serwisu internetowego

Do tego procesu konkretnie przymierzałem się 3 razy. Mówiąc „konkretnie” mam na myśli – miałem przygotowane pieniądze i byłem gotowy je wydać. Wszystko znalazłem na allegro. Za pierwszym razem była to mała, ale przyzwoita stronka z ciekawym narzędziem. Detali nie ujawnię, bo tak. 🙂 A poważnie, to cenię sobie prywatność i nie lubię, kiedy w internecie można znaleźć o mnie za dużo informacji. Mogę zdradzić tyle, że wg właściciela stronka zarabiała 0 – 5 euro dziennie, w co byłem skłonny uwierzyć. Na ten cel wyłożyłem 450 zł (było to jeszcze za czasów, kiedy tysiaka nie miałem). Licytację jednak przegrałem – poszło za 600 zł, co wtedy było poza moim zasięgiem. Z jednej strony szkoda, bo wydawało się to być całkiem ciekawą okazją. Z drugiej, przeznaczenie tej strony mogło budzić małe zastrzeżenia natury moralnej, ale tylko małe. 🙂 Tak czy siak – nie udało się.

Za drugim razem pod ostrzał poszła baza noclegowa. Rzekomy dochód – 600 zł rocznie (opłaty za wpisy pensjonatów, gospodarstw agroturystycznych itd.). Co zawiodło? Wszystko wydawało ok. Dostałem dostęp do statystyk odwiedzin – wyglądały, jak za tę cenę, znośnie. Jednak nagle, dosłownie z dnia na dzień, ilość odwiedzających spadła do poziomu morza (zerowego). Nie spodobało mi się to – zrezygnowałem. Ryzykować nie chcę. Cena: w chwili pisania tego wpisu licytacja wynosiła 350 zł.

No i ostatni przypadek: katalog stron. Bardzo popularny rodzaj działalności wśród osób mających choć trochę styczności z SEO. Znalazłem całkiem wiarygodną ofertę. Sprzedawca rzeczowy, przedstawił wszystkie detale. Dochody to średnio 75 zł / msc, (za wpisy premium, tendencja wzrostowa), przy 2 godz. pracy dziennie. Koszty reklamy i pozycjonowania tegoż katalogu: 40 zł / msc. Cena: ok. 750 zł. Już myślałem, żeby dobić targu, ale doszedłem do wniosku: dlaczego nie miałbym sam postawić taki katalog od początku? Co prawda tamten był już jakoś wypozycjonowany, jednak nadal trzeba było mu poświęcać sporo pracy. Chyba jednak wolę wydać ok. 150 zł na skrypt i domenę i próbować swoich sił od zera. Przy okazji doszedłem do wniosku, że spróbuję zrobić jakąś ciekawą templatkę w ramach treningu i zobaczymy jak to wyjdzie.

Tej ostatniej operacji nie mówię jeszcze ostatecznego tak, jednak jestem w dużym stopniu skłonny to zrobić. Jest jeszcze jeden plus: budowa zaplecza. To się przyda przy różnych projektach internetowych. W najbliższych planach mam zdobycie dodatkowego IP dla serwera moich stron internetowych, więc może być ciekawiej. Mówię zdobycie, bo bynajmniej nie mam zamiaru za to płacić. A jak to chcę zrobić, możliwe że dowiesz się już wkrótce.

Chwila zwątpienia

Jak wspominałem, brałem pod uwagę opchnięcie TEGO bloga. Taka myśl przebłyskiwała mi w głowie już niejednokrotnie. W końcu szukam sposobów na zdobycie pieniędzy. Po głębszym zastanowieniu odrzuciłem jednak tę propozycję na bok.  Poczekam aż jego wartość będzie większa. 😉 A mówiąc poważnie, za duży jeszcze drzemie tutaj potencjał, żebym pozbywał się go tak lekką ręką. Większość nowych blogów nie przetrwuje (WTF, jak to się odmienia?) pierwszych miesięcy. A reszta, no cóż… mają większe prawdopodobieństwo na odniesienie znaczącego sukcesu. 🙂 Przekonał mnie też całkiem solidny zarobek na tym blogu w samym czerwcu. Jest to jednak temat na środowy wpis – podsumowanie miesiąca. Dowiesz się także, jak to jest być na pierwszej stronie Google na frazę mającą ok. 4000 wyszukań miesięcznie.

Poza tym, gdzie bym pisał o moich przedsięwzięciach, jeśli w końcu jakieś ciekawe by mi się trafiło? Niefajnie byłoby na nowo zakładać bloga. Oprócz tego, kiedy przemyślałem sprawę, przyszło mi do głowy kilka odświeżonych starych, kilka nowych pomysłów na wykorzystanie youngmoney.pl nie wprost do zarobienia pieniędzy, ale do pośrednich korzyści, które koniec końców opłacą się finansowo. Nie będę jednak o nich teraz mówił. Poczekam, aż ew. się uda.

Tak jeszcze sobie przypomniałem jedną rzecz. W ostatnim newsletterze ProBlogger’a Darren Rowse opisał podobną historię, jak miał już wcisnąć „kill button” jednego ze swoich pierwszych blogów. Nie zrobił tego i jak większość już dzisiaj wie, to chyba była dobra decyzja. 🙂 Dla niewiedzących: ten gość na blogach zarabia kilkadziesiąt (kilkaset?) tysięcy dolarów miesięcznie. Da się wyżyć.

Tak w ramach motywacji zajrzałem na statystyki jednej z moich ministron. Nie pisałem tego nigdy wcześniej, ale zakupiłem Cloud Living(ref), jak parę osób z polskiej blogosfery. Wolę napisać dłuższy wpis, kiedy osiągnę jakieś wymierne korzyści (zarobię pieniądze). W skrócie chodzi o to, że mam jedną ministronę promującą jeden produkt i jej celem jest zarabianie z systemu partnerskiego (ok. $15 od sprzedaży). Mój problem polega na tym, że pracuję zrywami i to też niekoniecznie imponującymi. Jeden z nich miał miejsce parę dni temu i dziś okazało się, że moja ministrona skoczyła o kilka ładnych miejsc do góry w rankingu Google. Pierwsza strona to to nie jest, ale zawsze coś. Takie zjawisko też mnie pocieszyło.

Właśnie w związku z tym małym projektem przyda się dodatkowe IP do pozycjonowania, umiejętność tworzenia ładnych templatek do WordPressa i inne. Wszystko się przyda.

Blog zostaje

Paradoksalnie do rozwiązanie problemu przyczyniło się… napisanie kolejnego wpisu. Dziwne. Nie wiedziałem co robić, nie wiedziałem co pisać, a tu się okazuje, że w takiej sytuacji trzeba pisać. Życie jest skomplikowane.

I znów przywołam Darren’a Rowse’a z ProBloggera. W którymś z ostatnich wpisów na swoim blogu poruszał tematykę „Co robić, gdy blogowanie staje się trudne?”. Jednym z rozwiązań było: „Pisz dla ludzi”. Albo „dla siebie”. Nie pamiętam. Nieważne.

Sęk w tym, że podczas pisania myślę. Kiedy swoje często chaotyczne myśli zacznę spisywać, np. w formie wpisu na blogu, wszystko zaczyna być bardziej klarowne. Analiza problemu staje się łatwiejsza, rozwiązania jaśniejsze, ocena ryzyka i potencjału bardziej przystępna. W ten sposób nawet wpis wyszedł konkretny. Nieźle wykiwałem moich czytelników. Blog miał być o inwestycjach, a tu piszę, że nie wiem co zrobić z pieniędzmi. Jak widać, tak też można.

A teraz standardowa taktyka blogerów zachęcająca czytelników do komentowania (aka wystawiania kOmCi). Uwaga, przygotuj się. Już?

Wyobraź sobie, że masz wolne 1000 zł. Co byś zrobił/a z taką kwotą? Dla ułatwienia pomińmy cele konsumpcyjne.

15 thoughts on “Wolne 1000 zł, brak pomysłów i chwila zwątpienia

  1. a ja ze swoim 1000zł wczoraj wszedłem w Karen sa za 1.613 (wliczajac prowizje za kupno i sprzedaż). Ustawiłem stop lossa na 1.52. Dzis spółka wyskoczyła w max na 1.91 (do 15:30), później lekko straciła, i mój stop limit pękł przy 1.84. W ten sposób w dzień kapitał wypracował po odliczeniu podatku 10% zysku 🙂

  2. akurat miałem na myśli coś co nie jest gotowcem tylko pomaga w pracy. na przykład jeśli grafik kupi sobie paczkę nowych filtrów czy efektów do photoshopa to ciężko powiedzieć, że sobie kupił gotowca 🙂 tak samo jeśli chcesz robić strony pod promocję to lepiej kupić sobie na przykład jakiś generator szablonów www niż samodzielnie za każdym razem grzebać się w htmlu. nie mówię, że trzeba coś takiego kupować bo sieć jest pełna darmowych (i „darmowych”) i pewnie użytecznych rzeczy w tej materii, ale chodziło mi o generalną zasadę zainwestowania tej kasy.

  3. grapkulec
    To prawda. Skrypty to jednak nie wszystko. Trzeba to potem też wypromować. Chciałbym też trochę sam się pobawić, a nie tylko gotowce kupować. 😉 No ale początkowo chyba spróbuję też kupić skrypt katalogu.

  4. skoro koniecznie chcesz wydać tego tysiaka, cele konsumpcyjne nie wchodzą w grę, a chodzi ci po głowie bawienie się webmasterką promocyjną to ja bym się rozejrzał po sieci za jakimś fajnym zestawem skryptów czy software’u, który by ci mógł w tym pomóc. nie czarujmy się, że skrobiąc w notatniku stronki pod affiliate marketing działasz wydajnie. sama strona powinna ci zajmować minimum czasu tak abyś z teoretycznej godziny poświęcił na nią co najwyżej 5-10 minut, a reszta to rzeźbienie treści i SEO czyli meritum tego zagadnienia. dlatego ja bym uderzył w ten deseń, ale to tylko sugestia.

  5. @MrMike
    Co do tego, że pieniądze to nie wszystko to absolutnie się zgadzam. Również staram się, żeby nie przeholować z tą rządzą pieniądze. A wakacje już mam i tak zaplanowane. 🙂

  6. @ympl
    Odpoczywasz, opalasz się na plaży, poznajesz nowych ludzi, imprezujesz 🙂
    Nie rozpatruj wszystkiego w kwestiach $$$, bo to do niczego dobrego nie prowadzi.
    Oczywiście to twoje pieniądze, więc zrobisz z nimi co Ci się spodoba. To tylko moje zdanie, możesz się z nim nie zgadzać, your choice 🙂

  7. @20tysiecy
    Blogi na zachodzie ludzie na pewno kupują (np. pluginid.com), w Polsce także. Choć u nas na pewno częściej są kupowane/sprzedawane blogi typowo „spamowe” – autoblogi i inne śmieciowe. 🙂
    Jeśli jednak ktoś interesuje się tematyką finansową, to dlaczego nie mógłby dalej tego poprowadzić? I tak, to by właśnie wyglądało w ten sposób: Cześć, teraz ja tu rządzę. 🙂 Zyski są małe, ale potencjał duży. No a tak w ogóle, to nie są aż tak znikome. Przekonasz się w środę. 😉 No i jak wspominałem, jest też kilka innych korzyści, nie tylko stricte zarabianie pieniędzy. Od biedy na pewno ktoś kupi choćby jako zaplecze. Mam sporo backlinków, spory site, wpisy indeksują się natychmiastowo, PR=1, który po następnym update na pewno skoczy.

    Podsumowując – chętny zawsze się znajdzie. Kwestia tylko za jaką cenę. 🙂

    @MrMike
    A jakie zyski mam z wakacji? No oprócz relaksu i poznawania nowych kultur. 🙂

    @Marcin
    Widziałem nagłówek tego artykułu w czytniku RSS, jednak dałem sobie z nim spokój. Chyba jednak czas przyjrzeć się mu bliżej. 😉

  8. @ympl
    Wakacje to naprawdę świetna inwestycja 🙂

    1000PLN to kwota która nie nadaję się do inwestowania.
    Na giełdzie nie poszalejesz, zyski nie będą współmierny do czasu jaki w to poświęciłbyś.
    Własna firma/biznes odpada za taką kwotę.
    Kupno serwisu internetowego ? Dobra rada nie pakuj się w to, jeśli strona www zarabia to nikt nie by nie sprzedawał 🙂 Ostrożny bądź na tym polu.

    Co innego ostra spekulacja, ale to inna bajka 🙂

    Pozdrawiam

  9. Na co komuś przydałby się twój blog? (to nie jest żaden przytyk, tylko pytam z ciekawości, jako, że ten rynek jest mi obcy, a o pozycjonowaniu mam pojęcie praktycznie ZEROWE)
    Z tego co pisałeś zyski są znikome, tematyka nie jest uniwersalna tylko raczej bardzo spersonalizowania, a wręcz taka, że nikt inny by nie mógł prowadzić tego bloga, bo jak by to wylądało? „Hejka, jestem xxx kupiłem bloga od youngmoney, teraz ja tu rządze” :D?
    Pytam zupełnie serio i nie serwuje żadnych przytyków, tylko jestem ciekawy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *